Nauka zdalna na stałe wpisała się w obraz polskiej edukacji – tak publicznej, jak i prywatnej. Coś, co miało być tylko chwilowym substytutem, stało się pełnoprawnym narzędziem do nauki. Choć pomysł ten ma wiele zalet i korzyści, niestety, nie da się uniknąć powstawania pewnych problemów. Na podstawie dostępnych raportów, przygotowaliśmy 5 największych problemów uczniów w czasie nauki zdalnej. Dokumenty zostały przygotowane przez szkoły podstawowe i ponadpodstawowe, jednak wykorzystać je mogą także właściciele prywatnych placówek.
Edukacja w trakcie pandemii koronawirusa
Wraz z początkiem wirusa SARS-CoV-2 w Polsce podjęto niemal natychmiastową decyzję o zmianie trybu nauczania. Najpierw studenci, a następnie uczniowie rozpoczęli zajęcia w formie zdalnej na rozmaitych platformach do spotkań. Cisco WebEx, Microsoft Teams, Skype, Discord czy Zoom to tylko przykłady narzędzi online, gdzie nauczyciel prezentował zagadnienia uczniom. Wiele osób z miejsca pokochało ten sposób nauczania – szczególnie Ci, którzy do szkoły lub na uczelnię musieli dojeżdżać po kilkadziesiąt minut w jedną stronę. Zmiany tak trudne z początku do wyobrażenia, bardzo szybko zostały zweryfikowane doskonale znaną metodą prób i błędów.
Idea prowadzenia zajęć w formie zdalnej jest niezwykle prosta – spotkania wirtualne miały możliwie najwierniej odwzorować szkolne realia. Zamiast klas, tworzone były grupy, które spotykały się nie w klasie, a w pokoju. Podręczniki i zeszyty nie zniknęły – zmieniła się za to tablica na prezentacje i interaktywny arkusz. Prowadzący zajęcia miał prawo głosu, którym zarządzał wedle własnego uznania. Co prawda, nie można było sprawdzić faktycznie, czy uczeń aktywnie uczestniczy, czy jedynie ma włączony pokój spotkań. Szybkie odpytywanie z bieżącej treści lub wcześniej przyswojonego materiału dość rzetelnie weryfikowało, kto faktycznie słucha, a kto w międzyczasie grał w gry.
Nauczanie zdalne – symbol XXI wieku
Choć obostrzenia pandemiczne zostały zniesione, a rząd wygasił stan epidemii, nauka zdalna pozostała. Wielu korepetytorów zrezygnowało z wynajmu biura, dojazdów do ucznia czy podejmowania klientów w prywatnym lokum. Zamiast tego, postawiono na spotkania w cyberprzestrzeni, do których zarówno nauczyciel, jak i uczeń miał wygodny i najczęściej nieodpłatny dostęp. Kompromis ten zdaje się pasować każdej ze stron, nie ma przecież różnicy, czy obliczenia do równania kwadratowego zostaną objaśnione na kartce czy w interaktywnym pliku. Dialog może być prowadzony synchronicznie za pomocą rozmowy lub czatu na żywo oraz asynchronicznie poprzez wymianę maili.
Nauczanie zdalne nieprzypadkowo jest symbolem XXI wieku – odpowiada na niemal wszystkie potrzeby współczesnego człowieka. Wygoda poprzez mobilność, skuteczność wypełniana powierzonych zadań oraz powszechność nieodpłatnych programów to tylko przykładowe zalet takiej formy nauczania. Niestety, jak każde rozwiązanie, tak i to nie jest pozbawione wad. Na początku możliwe było tylko snucie dywagacji i predykcji, w końcu kontakt zdalny był domeną pracowników funkcjonujących w ramach home office. Można więc rzec, że obecne pokolenie młodzieży stało się przymusowymi uczestnikami eksperymentu, na podstawie których szkoły prowadziły ewaluacje wewnętrzne. Tym sposobem powstały obszerne dokumenty, które ujawniły pięć krytycznych problemów.
Problem 1: Trudność z utrzymaniem uwagi
Rodzice obserwujący swoje pociechy podczas nauki zdalnej zauważyli, że dzieci mają problemy z koncentracją i skupieniem. Już po kilkunastu minutach uczeń robił się znużony, co w perspektywie co najmniej pięciu godzin lekcyjnych (ok. 4,5 h godziny zegarowej pracy) było niepokojącym symptomem. Nie pomagał także dostęp do Internetu, gdzie YouTube, Facebook i inne media społecznościowe skutecznie odciągały uwagę dziecka. Równie problematyczne były gry video, które dla dzieci i młodzieży stanowią znacznie atrakcyjniejszą propozycję od nauki szkolnej. Aby ułatwić nauczycielom pracę, przygotowaliśmy poradnik na temat kreatywnych lekcji online.
Nieuwaga na lekcji znacznie pogorsza jakość efektywnej nauki, co oznacza więcej pracy rodzica z dzieckiem. Podczas ewaluacji w jednej z warszawskich szkół, co drugi rodzic deklarował, że musiał pomagać swojemu dziecku z przyswajaniem materiału. Większość z nich potrzebowała na to nie więcej niż 3 godziny, chociaż bywały także komentarze, w których praca rodzica z dzieckiem trwała znacznie ponad 3 godziny. Niestety, bodźce rozpraszające dziecko nie są tak łatwe do usunięcia – nie można przecież od tak odciąć Internetu, bo uczeń straciłby dostęp do nauki zdalnej. Możliwe zatem było osobiste nadzorowanie rodzica i zachęcanie, by zaangażować się w uczestnictwo na zajęciach.
Problem 2: Brak aktywności fizycznej
Rozproszenie życia szkolnego i przeniesienie rytmu nauczania do domu sprawiło, że uczniowie podczas zajęć zdalnych zatracili aktywność fizyczną. Mowa tu nie tylko o klasycznych lekcjach WF-u, podczas których grano w gry zespołowe, odbywały się biegi na ocenę czy w inny sposób promowało ruch. Należy też pamiętać, że dziecko po szkole przemieszczało się, robiąc nawet do kilku tysięcy kroków dziennie. Choć może brzmieć to prozaicznie, to takie właśnie spacery między klasami czy marsz do i ze szkoły przyczyniały się do zachowania ogólnej sprawności ruchowej. Wielogodzinne przesiadywanie przed ekranem nie ma nic wspólnego z aktywnością fizyczną.
Co trzecie dziecko w Polsce w wieku wczesnoszkolnym i co czwarty nastolatek zmaga się z nadwagą lub otyłością. To niechlubny rekord, klasyfikujący polskie dzieci jako najszybciej tyjące w Europie. Niestety, zajęcia zdalne sprawiają, że brak aktywności fizycznej nie zahamują tego trendu. Teraz, gdy obostrzenia pandemiczne zostały zamknięte, warto namawiać dziecko do aktywności fizycznej. Dobrym pomysłem będzie zapisanie ucznia do klubu sportowego, szkoły pływania lub na SKS. Jednak aktywność fizyczna to nie tylko ruch – zamiana samochodu na rower czy pieszy spacer to także forma rozruszania dziecka, która jednak w znacznym stopniu zależy od rodziców.
Problem 3: Upośledzenie zdolności społecznych
Pandemia koronawirusa sprawiła, że dla naszego bezpieczeństwa zostaliśmy przymusowo odizolowani od fizycznego kontaktu z obcymi. Nie inaczej było z dziećmi – nauka zdalna wśród uczniów sprawiła, że realne spotkania stały się tymczasowo niemożliwe. To w znacznym stopniu zahamowało lub upośledziło zdolności społeczne dzieci, na czele z komunikacją. Spontaniczne reakcje i możliwość spotkania się twarzą w twarz zostały zastąpione wideokonferencjami i wiadomościami na czacie. To w istotny sposób ogranicza zdolności poznawcze dziecka, utrudniając mu zawieranie głębokich, wartościowych znajomości z rówieśnikami.
Mówiąc o upośledzeniu zdolności społecznych, należy pamiętać o lęku społecznym, który wziął się z niepewności. Uczniowie – zupełnie jak ich rodzice – zadawali sobie pytania: ile to jeszcze potrwa? Kiedy uwolnimy się od maseczek i będziemy mogli spotkać się z naszymi koleżankami i kolegami? Jak ja sobie poradzę na teście ósmoklasisty, na maturze czy podczas egzaminów zawodowych? To z kolei spowodowało zaburzenia emocjonalne, które nierzadko wymagają interwencji nie tylko pedagogów, ale też psychologów. Będąc w izolacji covidowej, uczeń czuł się jak w więzieniu, a naukę zdalną traktował jako element opresyjnej rzeczywistości pandemii.
Problem 4: Dezorganizacja pracy w domu
Współczesna rodzina: ona jako księgowa w korporacji, on jako urzędnik i dwoje dzieci w wieku szkolnym. W domu mają tylko jednego laptopa i jeden komputer stacjonarny. Kto zatem powinien korzystać z tych narzędzi – córka szykująca się do matury, ośmioletni syn w trakcie zajęć wczesnoszkolnych, mama księgująca nowe pozycje czy tata odpowiadający na zapytania petentów? Przed takim dylematem stawała niejedna polska rodzina, przez co konieczne było przypisanie sprzętu do użytkownika lub poszukiwanie alternatyw. Przypomnijmy, że nie każdego stać, by z dnia na dzień wydać minimum 2000 złotych na laptopa lub komputer stacjonarny by uczestniczyć na zajęciach.
Problem ten teoretycznie został rozwiązany poprzez ministerialny program dofinansowania na zakup sprzętu, który miał być wypożyczany. Niestety, nie w każdej placówce takie rozwiązanie się sprawdziło – sprzętu wciąż było zbyt mało. Nawet jeśli trafiał on ostatecznie do domu, to problemy organizacyjne dalej zostawały, ot chociażby przeciążona sieć domowa. Do głosu dochodziły nieco tańsze alternatywy, jak chociażby tablet w cenie co najmniej dwukrotnie niższej od laptopa. Jednak prowadzenie notatek oraz aktywne słuchanie na tego typu urządzeniu zdecydowanie nie należało do komfortowych. W teorii błahostka, w praktyce nie lada problem i wyzwanie dla rodzin.
Problem 5: Szeroko rozumiane problemy zdrowotne
O kłopotach ze zdrowiem wynikających z nauczaniem zdalnym pisaliśmy nieco wcześniej. Problemy emocjonalne, brak ruchu, życie w poczuciu niepewności – to wszystko dewastująco wpływało na młode organizmy uczniów. Do tego należy dodać zwyczajne, fizyczne schorzenia związane ze zbyt długim użytkowaniem monitorów. Problemy, których doświadczali pracownicy biurowi z kilkunastoletnim stażem nagle zaczęły być obserwowane u nastolatków. Tym bardziej jest to zjawisko niepokojące, gdy uświadomimy sobie, jak wiele zaniedbań trzeba było popełnić, aby dziecko przejawiało problemy zdrowotne rodem z karty pacjenta czterdziestolatka.
Powszechne stały się problemy z oczami – zmęczenie wzroku, opadające powieki, zaburzenia widzenia, pieczenie i swędzenie. Równie częstym problemem stały się zwyrodnienia stawowe oraz problemy z plecami spowodowane nadmiernym obciążeniem kręgosłupa i kolan. Mięśnie – wcześniej tak chętnie i często wykorzystywane podczas codziennych aktywności – zostały zaniedbane. To wszystko składa się na obraz ucznia zajęć zdalnych, który już teraz odczuje część problemów zdrowotnych. Pozostałe będą niczym bomba z opóźnionym zapłonem – ujawnią się po kilkunastu lub kilkudziesięciu latach, jeszcze bardziej obniżając komfort życia.
Nauka zdalna nie musi być problematyczna!
Choć powyższy obraz nie napawa szczególnym optymizmem, w ActiveNow wierzymy, że nauka zdalna nie musi być problemem! Odpowiednio wykorzystane narzędzia, ciekawy program nauczania i zachęta do uprawiania sportu mogą znacznie ograniczać przedstawione wyżej ryzyka. Ważna jest także komunikacja na linii nauczyciel – rodzic, by na bieżąco omawiać nurtujące kwestie i niepokojące sygnały. Oznacza to nieco więcej pracy, niż wymaga się od standardowego korepetytora czy nauczyciela. Warto jednak pamiętać o szczytnym celu, jakim jest możliwie najlepsza edukacja naszego podopiecznego. Dzięki temu łatwiej będzie nam podjąć działania zmierzające do zniwelowania problemów związanych z wadami nauki zdalnej!