Prowadząc swoją własną szkołę językową, z pewnością znasz najbliższe otoczenie konkurencji. Jednak jak wygląda taka sytuacja w skali całej Polski? Czy warto jest obecnie zakładać własną szkołę językową lub otwierać filię? Jakie zagrożenie na rynku stanowi konkurencja franczyzowa i czy jest ona liczna? Przeanalizowaliśmy informacje dostępne na temat rynku szkół językowych w Polsce i dzielimy się ośmioma najistotniejszymi wnioskami.
Szkoły językowe w Polsce – garść statystyk
Podmiotów edukacyjnych w naszym kraju przybywa, a wśród nich wzrasta liczba szkół językowych. Na przestrzeni dekady przybyło ponad 3500 prywatnych szkół językowych – w 2011 roku było ich blisko 15,7 tysiąca, zaś w 2021 roku ponad 19,4 tysiące. Warto zauważyć tendencję wzrostową nawet w nieprzyjaznych dla biznesu okresach pandemicznych. 2019 rok liczył sobie 18,5 tysiąca szkół, zaś 2020 rok 19,2 tysiące – wzrost o ponad 700 placówek rok do roku. Następne 12 miesięcy przyniosło blisko 250 nowych szkół językowych, co świadczy o popycie na usługi edukacyjne. Ponad połowa szkół językowych mieści się w trzech województwach: śląskim, mazowieckim i wielkopolskim.
Jeśli chodzi o finanse, także i tu biznesy wydają się być stosunkowo dochodowe, nawet po okresie lockdownów. 1% respondentów deklaruje, że ich kondycja finansowa jest bardzo dobra, 69% odpowiedziała, że dobra, 28% ocenia ją na poziom umiarkowany, a zaledwie 2% twierdzi, że jest źle. Warto zauważyć, że szkoły językowe miały możliwość przejścia na zajęcia zdalne, co umożliwiło minimalizację strat finansowych. W tym samym badaniu aż 80% placówek z zajęciami sportowymi oceniło sytuację finansową na poziom umiarkowany lub zły. To pokazuje, że branża językowa – mówiąc kolokwialnie – zaliczyła miękkie lądowanie i w dalszym ciągu dobrze prosperuje. Czy jednak na rynku jest miejsce dla nowych podmiotów?
Wniosek 1: Pandemia koronawirusa nas nie złamała
Koronawirus bez wątpienia sporo namieszał w światowych gospodarkach – również i w Polsce. Przerwane łańcuchy dostaw, wstrzymane wytwórstwo i produkcja spowodowały zawirowania na rynkach. Na szczęście, rynek szkół językowych wybrnął z tego obronną ręką, by nie powiedzieć, że zyskał. Dlaczego? Ponieważ ludzie przebywający na kwarantannie powzięli postanowienia zainwestowania w siebie. Podczas gdy jedni pracowali nad sylwetką lub dbali o więzi rodzinne, inni pogłębiali swoją wiedzę. Tutaj ogromną siłę miały gotowe kursy typu „hiszpański w 8 tygodni” czy „angielski dla zaawansowanych”. Chętnie wybierano także edukację zdalną, w której nauczyciel komunikował się z kursantami przy pomocy Skype’a, Microsoft Teams czy Discorda. To pokazało, jak wielką moc mają narzędzia do lekcji online i dlaczego warto z nich korzystać. Warto zerknąć na nasz artykuł i sprawdzić, które z aplikacji okazały się najchętniej wybierane do prowadzenia zajęć zdalnych.
Wniosek 2: Polacy coraz bardziej chcą się kształcić
Zgodnie z badaniami z 2016 roku, 49% Polaków w wieku 25-60 lat umiało posługiwać się przynajmniej jednym językiem obcym. Znajomość dwóch języków deklarowało 19% osób, a trzech lub więcej niespełna 2,5%. Trend ten ulega stopniowemu zwiększeniu, a świadomość przydatności języka obcego znacząco wzrosła. Statystycznie 8 na 10 Polaków twierdzi, że znajomość dodatkowego języka poza ojczystym jest przydatna, a 6 na 10 chciałoby poszerzyć swoje kompetencje w tym zakresie. Te obserwacje można zauważyć także w trendach, jak na przykład zwiększone zainteresowanie kursami hiszpańskiego po sukcesie serialu „Dom z papieru” w 2018 roku. Nic więc dziwnego, że otwarcie własnej szkoły języków obcych to obecnie jeden z najlepszych pomysłów na biznes. Dorośli chcą inwestować już nie tylko w swoje dzieci, wysyłając je na zajęcia pozalekcyjne, ale i sami chętnie zapisują się na kursy języków obcych. Co więcej, bardzo chętnie wybierają oni specjalistyczne zajęcia, np. niemiecki w biznesie, angielski prawniczy czy norweski techniczny.
Wniosek 3: Większość firm ukierunkowana jest na dzieci
Skoro o dzieciach mowa, warto rzucić okiem na statystyki nauczania języków obcych, w których zajmujemy wysokie miejsce. Spośród około 1,1 miliona uczniów ponad 98% z nich uczy się języków obcych – 93,7% dwóch, a 4,6% jednego. Co trzeci nastolatek uczy się także języków obcych poza murami szkoły podczas zajęć pozalekcyjnych. Oznacza to, że ponad 350 tysięcy osób w wieku 8-18 lat odbiera dodatkową edukację w tym zakresie. Fakt ten jest powszechnie znany na rynku języków obcych, ponieważ znaczna większość szkół językowych posiada swoją ofertę dla młodzieży. Czy to jednak oznacza, że nowe biznesy nie znajdą swoich odbiorców wśród młodych ludzi? Absolutnie nie – wysokie zainteresowanie językami obcymi sprawia, że każda szkoła językowa znajdzie swoich odbiorców. Nie powinniśmy więc rezygnować z kursów dla młodzieży w obawie, że rynek jest nasycony i nie przyjmie nowego przedsiębiorstwa. Nawet w miejscach z dużym nasileniem tego typu placówek, takich jak Warszawa, Wrocław czy Poznań, to obserwacje wskazują jasno – rynek wciąż przyjmuje nowe podmioty.
Wniosek 4: Realizm dziesięciu najchętniej wybieranych języków obcych
Jedna z agencji badawczych – TMS – pokusiła się o sprawdzenie, jakich języków obcych najchętniej uczą się Polacy. Wyniki – choć pochodzące sprzed 4 lat – obrazują ogólne trendy w zakresie szkół językowych. Pierwsza dziesiątka najpopularniejszych języków obcych wraz z procentowym udziałem w rynku wygląda następująco:
- Język angielski – 92%
- Język niemiecki – 4,5%
- Język rosyjski – 1%
- Język francuski – 0,7%
- Język hiszpański – 0,5%
- Język włoski – 0,4%
- Język holenderski – 0,3%
- Język norweski – 0,2%
- Język szwedzki – 0,2%
- Język duński – 0,2%
Czy taka struktura językowa zastanawia? Pierwsze trzy pozycje z pewnością nie – są to języki standardowo oferowane w placówkach publicznych, które chcemy doskonalić na własną rękę. Język francuski – jako drugi język urzędowy Unii Europejskiej – również jest zrozumiały. Hiszpański i włoski to języki, których chętnie uczymy się z uwagi na przydatność podczas wakacyjnych wojaży. Pozostałe cztery pozycje to działanie czysto pragmatyczne, przygotowujące Polaków do pracy za granicą. Skandynawia oraz Holandia to częsty kierunek emigracyjny, co sprawia, że przed wyjazdem chcemy nabyć podwaliny do codziennej komunikacji. Otwierając szkołę językową, warto pomyśleć o komunikacji marketingowej opartej właśnie na zdobyciu praktycznych umiejętności przydatnych w życiu zawodowym.
Wniosek 5: Im mniej popularny język, tym wyższa jego znajomość
Ta sama agencja badawcza przeprowadziła deklaracyjną znajomość języka według powszechnie uznawanych kryteriów. Poziomy A1 i A2 oznaczają nowicjuszy, umiejących się posługiwać podstawami. Poziom B1 oznacza stopień komunikatywny, B2 stopień zaawansowany, C1 stopień biegły, a C2 natywny. Okazuje się, że im bardziej popularny język, tym większy odsetek udziału osób ze znajomością A1, A2 i B1. Przykłady prezentujemy poniżej:
- Poziomy A1-B1: język angielski 77%, język niemiecki 47%, język hiszpański 23,5%, język francuski 28%;
- Poziom B2: język angielski 16%, język niemiecki 22%, język hiszpański 34%, język francuski 32%;
- Poziom C1: język angielski 5%, język niemiecki 19%, język hiszpański 28,5%, język francuski 24%;
- Poziom C2: język angielski 2%, język niemiecki 12%, język hiszpański 14%, język francuski 16%;
Skąd taka zależność? Chodzi o celowość języka i powszechność jego użytkowania. Podczas gdy angielskiego i niemieckiego uczymy się „w teorii”, to mniej popularne języki obce służą nam do pewnego celu. Jeśli tym celem jest praca, to stopień specjalizacji i biegłości językowej wzrasta. Nie powinniśmy być więc zdziwieni, jeśli trzy na cztery osoby władające językiem duńskim będą znać go na poziomie C1 lub C2.
Wniosek 6: Franczyz jest niewiele, ale nie należy ich lekceważyć
Nieodłącznym elementem każdego biznesu jest tzw. franchising, czyli obecność marek franczyzowych. Polega to na tym, że osoba chcąca prowadzić swój biznes, jednocześnie nie chcąca budować marki od podstaw zgłasza się do franczyzodawcy. Dzięki umowie franczyzowej franczyzodawca udziela prawa do funkcjonowania pod rozpoznawalną marką i otrzymuje bezcenne know-how. Franczyzobiorca w zamian uiszcza stałą, comiesięczną opłatę i przekazuje określony procent od obrotów w ramach honorarium. Więcej szczegółów na ten temat znajdziecie w naszym poprzednim wpisie na blogu. Przeglądając katalog franczyz językowych, znaleźliśmy dosłownie osiem marek z zakresu języków obcych. Jednak tak skromna liczba użytkowników nie powinna uśpić czujności konkurencji. Są to bardzo silne, dobrze rozpoznawalne marki, takie jak Helen Doron, Early Stage czy Cambridge School of English. Mamy też szkołę Profi-Lingua, która jest zarządzana przez Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne. Innymi słowy – brandy, które mają ugruntowaną pozycję na rynku, z którą należy się liczyć.
Wniosek 7: Doceniamy naukę zdalną, ale preferujemy tradycyjne spotkania
Zniesienie restrykcji związanych z koronawirusem przyniosło powiew „normalności”, a co za tym idzie – życie wraca do starego rytmu. Z utęsknieniem wyczekiwaliśmy nie tylko możliwości zwyczajnych zakupów czy wyjścia do restauracji, ale też klasycznej edukacji. Zgoda, kursy online cieszą się dużą popularnością, a platformy do nauki zdalnej zyskały nowych klientów. Jednak powrót do zajęć stacjonarnych spowodował, że klienci szkół językowych ponownie zapisują się na kursy stacjonarne. Jak wynika z obserwacji rynku, klienci cenią sobie możliwość osobistego spotkania się z korepetytorem. Jednocześnie narzędzia pomocnicze, takie jak ActiveNow znacznie ułatwiają kursantom funkcjonowanie w szkole językowej. Zapisujemy się na zajęcia online, płacimy przy pomocy szybkich płatności internetowych, ale spotkania z pedagogiem wolimy odbywać w klasie. Tak więc szkoły preferujące nauczanie stacjonarne nie powinny obawiać się, że zabraknie klientów tylko dlatego, że część z nich przeniosła się przed ekrany laptopów.
Wniosek 8: Rynek wciąż nie uległ nasyceniu
Ktoś mógłby pomyśleć, że ponad 19 tysięcy placówek językowych to naprawdę dużo, jednak zwróćmy uwagę na ludność Polski. Obecnie mieszka tutaj 38 milionów osób. Załóżmy bezpiecznie że co czwarty obywatel wykazuje chęć pogłębienia znajomości języka obcego. Daje to blisko 9,5 miliona osób, które poszukują szkoły językowej, czyli średnio 500 osób na jedną placówkę. Mając świadomość realiów językowych, niewiele szkół jest w stanie jednocześnie obsłużyć taką grupę klientów. To sprawia, że rynek wciąż jest otwarty i w dalszym ciągu nie uległ nasyceniu. Nowo powstające biznesy nie powinny mieć trudności ze znalezieniem kursantów, o ile ich oferta będzie interesująca i przystępna cenowo. Istotną rolę odgrywa także marketing – nasze życie coraz silniej przenosi się do świata mediów społecznościowych. Kompetentna kadra nauczycielska, odpowiednia strategia marketingowa i konkurencyjne ceny sprawią, że niemal każdy nowo powstający podmiot znajdzie swoich odbiorców na rynku.